środa, 15 grudnia 2010

Sky's the limit

No, wydaję mi się czas nastał by wreszcie coś tu skrobnąć.
Po pierwsze, najmniej ważne, dwa dni temu skończyłem 21 lat. A jak wiadomo, wszelkiego rodzaju jubileusze, zwłaszcza tak okrągłe, służą podsumowaniom, refleksjom, czy choćby mowom przy toastach. Niestety tego ostatniego nie mogłem doświadczyć, z prostej a chujowej przyczyny. Otóż dzień przed urodzinkami wylądowałem na chirurgii z ostrym zapaleniem wyrostka robaczkowego. I tak 21 urodziny spędziłem jak te 21 lat temu - w szpitalu. Jak widzicie za radośnie nie jest, move on up niekoniecznie. Ale rzecz jasna musi być pewna zagwozdka.
Zagwozdka z tych lepszych raczej, która odwiedziła mnie 4 razy w ciągu 4 dni pobytu w przybytku NFZ-u. Bardzo umilało mi to czas, a nawet jak ta miła mi osóbka musiała opuszczać lokal, to i tak cały dzień robił się duuużo lepszy. Zajawka tym większa, że moja Bandit Queen, jest tak samo wczuta w te wszystkie zajebistości jakie niesie muzyka i kultura hiphopowa i nie tylko. No bo jak tu się nie jarać, gdy ślesz smsa, że z Nią to Sky's the limit jak nawijał Biggie, a ona to wszystko pięknie kuma. Skarb normalnie...
Wyszło pewnie przesłodko, ale cóż zrobić czasem tak bywa i nic nie poradzisz. Takie rzeczy niosą aż do nieba.

Kawałek na dziś, jak można się domyśleć to ś.p. Notorious B.I.G. "Sky's the limit" z jego drugiej płyty "Life after death". Joint tak klasyczny, że niewiele można napisać. Tłusty jak sam raper bit made by Clark Kent, i jak zwykle w wypadku Króla Ny, genialna nawijka, genialny tekst i flow. Mistrz po prostu, absolutne must heard. Niesie w górę, aż do nieba!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz